wtorek, 21 stycznia 2014

Prolog

Angel czyli anioł. Gdy rodzic nadaje to imię dziecku, ma nadzieje, że będzie święte i dobre niczym istota nadludzka niosąca tą wdzięczna nazwę. Tak samo było i w tym przypadku. Młoda, piękna kobieta na wysoko postawionym szczeblu kariery i mężczyzna z urodą równo nie przeciętną co jego partnerka i piękna córeczka o anielskiej nazwie. Niestety szczęście nigdy nie trwa długo, tak więc i w tej rodzinie z czasem wszystko musiało się popsuć. Kariera stała się ważniejsza niż miłość a to co wypisują w gazetach ważniejsze niż uczucia własnego bezbronnego dziecka, które jest nikim w życiu emocjonalnym bez matczynej opieki.



Dziewczyna stała oparta o zimne kafelki łazienki, patrząc jak "ON" zdejmuję koszulkę, po czym szybkim krokiem podchodzi do niej przyciskając jeszcze bardziej do zimnej ściany, co wywołało gęsią skórkę na całym jej ciele a w nim wzbudziło podniecenie. Tym razem jego ręce wylądowały na jej pupie, po czym prawa ręka chłopaka zjechała powoli do połowy uda, rozkoszując się ciepłem jej ciała i podniósł je tak by mogła go oplątać. Oddech dziewczyny z sekundy na sekundę stawał się szybszy a ręce wylądowały w ciemnych włosach chłopaka a oczy zwróciły się ku niemu. Przyglądając jak jego ciepłe wargi zostawiają po sobie ślad niedosytu na jej skórze. W głowie pojawiała się myśli, że to nie możliwe, że to nie ON, że wszystko jej się po prostu śni, ale prawda była inna stała tu półnaga tak samo jak ON, nie zważając na to czy ktoś ich przyłapie czy też nie.
- Alee...- Dziewczyna zaczęła niepewnie nadal rozkoszując się jego dotykiem.- To.. będzie ... mój... pierwszy... raz.- Dukała słowa powoli pomiędzy głębokimi oddechami.
- To dla mnie zaszczyt.- Odpowiedział odrywając się na chwilę od jej szyi.
Lecz już po chwili wrócił do wcześniej wykonywanej czynności z dumną, że jego aksamitny głos tak bardzo wpływa na dziewczynę, że aż wywija się z podniecenia w jego objęciach. Drugą ręką, która nie zajmowała się łudem dziewczyny zaczął rozpinać jej spodnie.


Leżała w koncie swojej ogromnej garderoby, zamknięta na wszystkie zamki jakie drzwi owej garderoby posiadały. W ręku trzymała mały, głupi plastikowy patyczek, na którym widniały te dwie różowe kreski, które odmienią jej żcie o całe 180 stopni. Po twarzy spływały wielkie krople słonej czeczy, które co jakiś czas wpadały do jej ust. Twarz miała czerwoną a z nosa ciekły nie przyjemne gluty, które co jakiś czas były wycierane rękawem za dużego, starego swetra. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że jeden głupi raz może zmienić jej życie, przecież więcej tego nie robiła, przecież ona GO nie zna, to tylko jej idol, który ma swoje życie, kariere i co najważniejsze sławe. W końcu podniosła się z konta, przeżęgnała do Boga by dał jej siłę na to co zgotował jej los wraz z jej głupotą i nieodpowiedzialnością i obiecała sobie, że nigdy, przenigdy mu nie powie ani nikomu innemu kto jest ojcem jej dziecka.



_______________________________________________________
Hej jest to początek do mojego nowego bloga, liczę na komentarze oraz wyrozumiałość. Prolog może nie należy do najlepszych, na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że napisałam go pół roku temu gdy powstała myśl o stworzeniu tego bloga.
Liczę, że wam się spodoba :)